Śmierć
Jej temat od paru lat za mną chodzi jak cień i od czasu do czasu nie daje spać po nocach a czasem i uspokoić się w dzień. W życiu byłam obecna tylko przy jednym zdarzeniu z jej udziałem – odchodził mój 8-letni pies, gdy ja miałam 12 lat. Silnie przeżyłam tę sytuację, bo wróciłam do domu i płakałam na łóżku, przytulając się do misia i błagałam, by do mnie wrócił.
Nieraz myślę, co to będzie, gdy zacznął odchodzić ode mnie moi bliscy, których znam bardzo dobrze i mam z nimi kontakt na co dzień. Czy zareaguję tak samo silnie, jak wtedy przy moim ukochanym psie? Będę normalnie funkcjonować, trzymając żal w sobie, czy nie będę w stanie wyjść i myśleć o czymkolwiek innym? Dumając tak o tym potrafi zakręcić się łeska w mym oku, a nieraz już teraz opłakuję to, co ma nastąpić.

A jednak.

Martwiłam się tym, że marnuje mój czas, tutaj na świecie, grając na komputerze, czytając książki czy robiąc wiele innych czynności nie służących niczemu. Ale zrozumiałam – tak wyglądać ma nasze życie, nawet jeżeli każdy dzień spędzamy, według nas, mało produktywnie.
Mamy czuć się szczęśliwi.
Warto doceniać czas i spędzać go tak, jak mamy na to ochotę. Spełniać marzenia, rozwijać się i żyć tak, byśmy nigdy tego nie żałowali.
Każdy człowiek jest coś wart, każdy człowiek wniesie coś do puli zwanej życiem i wpłynie na los innych, nie tylko swój. Mimo, że nie o każdym będzie głośno w mediach czy gazetach – każdy da coś, co nie jedna istota zapamięta i będzie niosła w bagażu swoich doświadczeń, a my nawet o tym nie będziemy świadomi, że ktoś – daleko od nas – nas wspomina.
Czy więc warto bać się śmierci?
Jak skończyłam czytać(szczególnie chodzi mi tu o ostatnie zdania) pomyślałam o wujku, który zmarł niedawno. Drugi pogrzeb w moim życiu, bardziej znałam jego żonę i córkę(o rok ode mnie młodszą) to mnie chyba najbardziej bolało. Ich cierpienie. Z wujkiem widziałam się rzadko, o tym,że ma raka dowiedziałam się późno,choc było widać. Domyśliłam się. Miałam bardzo dużo myśli o tym właśnie. W tygodniu kiedy był już na skraju, a wszyscy czekali na pogrzeb. To tak cholernie mnie irytowało. No nie mogłam. Tyle myśli kiedy wiedziałam,że wyczekiwany dzień już w poniedziałek. Kiedy byłam przed tą trumną i nie wiedziałam jak się zachować. Przypomniałam sobie jak ostatni raz widziałam wujka. Był zmęczony, obolały. Wydawał się zimny i oschły. Nie było w nim dawnej energii, niczego."No nie jego wina. Ból to robi z ludźmi, jest mu ciężko" i wtedy wujek skończył rozmawiać z dziadkiem, podszedł do mnie. Uśmiechnął się szeroko i rzucił jakimś żartem, poczochrał mnie. Jak kiedyś, gdy byłam mała. Cudowne było to właśnie. Tego mnie o dziwo nauczył, tak przypadkiem:"Jak bardzo by bolało, staraj się być dobry, mimo wszystko".
OdpowiedzUsuńNa pogrzebie zrozumiałam też kolejną ważną rzecz:"Ludzi będę po tobie płakać, to bzdura egoistów,że nikogo nie będzie... nie zdajemy sobie sprawy jak mocno się przeżywa utratę. I mówię to jako osoba z myślami samobójczymi(już chyba minęły). Blisko związana z tym tematem. Jakim to trzeba być... Tak nie można. Jak nie za nami, będą chociaż płakać, bo ich bliscy cierpią. Ludzi też boli jak mają świadomość,że człowiek którego raz widzieli w sklepie będzie dla nich wieczną zagadka, nie zdążyli go poznać, a tak wielu straciło cząstkę siebie."
Dobrze,że poruszasz ten temat, Leno.Mam podobne rozważania. Jak nie dlatego co potem. jesteśmy tutaj by być szczęśliwi i najlepiej żyć jak tylko sie da. Odkrywać. Marzyć. Spełniać te marzenia. Z resztą wszystko się łączy. Trzeba byc dobrym człowiekiem i wtedy będziemy mogli godnie umrzeć. Nie ma co się bać...
Wracając do twojego pytania: Warto bać się, jeśli to popędza nas do działania!TYLKO W POZYTYWNYM SENSIE!
Cieszy mnie twój optymizm dotyczący tego tematu :) ! Zawsze zostaje ta osoba w naszych sercach i to, co po sobie zostawił. W dodatku jest wiele innych osób, którym warto dać szansę poznania ich.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, ze mogłam poznać cząstkę twojej historii życia.
Pozdrawiam ciepło!